Pora na pierwszy post podsumowujący wrzesień (będzie jeszcze denko i zakupy). Dzisiaj pokażę 4 kosmetyki-dwa, którymi jestem mocno zawiedziona i dwa świetne, które kupię ponownie, gdy tylko wykończę bieżące opakowanie. Od kitów zaczniemy.
Na produkty Organic Shop miałam ochotę już dawno. Widziałam je w Tesco, ale cena wydała mi się wygórowana, dlatego kupiłam gdzieś online peeling do ciała za niecałe 8 zł. Ze wszystkich wersji zdecydowałam się na cukier trzcinowy i sól morską.
Narzekanie zacznę od opakowania.
- pudełko wygina się, a wieczko jest tak wiotkie i cienkie, że ciężko je zdjąć, szczególnie mokrymi dłońmi
- konsystencja jest dziwna-gumowata, glutowata,
- ciężko jest rozprowadzić go na skórze, bo ląduje zawsze gdzieś indziej, u mnie zawsze zostają glutki w wannie, a potem zastanawiam się co to jest
- właściwości peelingujące są słabe
- bardziej się pieni i myje niż peelinguje
Kolejny niewypał to maska Elseve z glinką do stosowania przed myciem na skórę głowy. Napaliłam się na nią bardzo, bo różne rzeczy na skalp kładłam, ale maski jeszcze nigdy. Kupiłam ją podczas poprzedniej promocji w Rossmannie na pielęgnację włosów-nie była dostępna w sklepie, więc zamówiłam online. Taka byłam zdeterminowana, żeby ją mieć. A tu porażka:/
- konsystencja jest gęsta, gumowata i ciężko rozprowadza się ją na suchych włosach
- trzymana przez 5 minut w ogóle nie przynosi efektów
- nie unosi włosów u nasady, chociaż moje są z natury ciężkie
- nie zauważyłam zmniejszenia przetłuszczania-muszę myć włosy co 2 dni, a jak użyję odpowiednich kosmetyków to i 3 mogłam ich nie myć
- jest niewydajna, gdybym chciała używać ją na całą głowę wystarczyłaby na 5 razy, a ja stosuję tylko z przodu
No dobra, pora przejść do milszych rzeczy.
Na miano hitu września zasługuje olejek różany do ciała Venus z linii Nature.
- podoba mi się atomizer, który sprawia, że opakowanie się nie brudzi i można nim psikać bezpośrednio na ciało
- nie tłuści przesadnie skóry, więc po chwili można już zakładać piżamę, bo stosuję go tylko na noc
- lubię jak dba o moją skórę-jest miła w dotyku, nawilżona i elastyczna
- skóra wydaje się bardziej zbita i jędrna
- ma przyjemny zapach
Na pochwałę zasługuje też węglowy glinkowy peeling + maska z Perfecty. Normalnie kosztuje około 20 złotych, ale ja kupiłam go za 10, podczas promocji w Rossmannie na pielęgnację twarzy. Do wyboru są 4 warianty.
- podoba mi się połączenie maski i peelingu w jednym produkcie-najpierw trzymamy produkt na twarzy, a po wyschnięciu pocieramy i peelingujemy
- świetnie wygładza i matowi cerę
- nie powoduje ściągnięcia skóry
- drobinki peelingujące delikatnie oczyszczają przez co pory są mniej widoczne
- cera jest oczyszczona i gotowa na przyjęcie jakiegoś treściwego serum lub kremu
A jakie są Wasze ostatnie hity i kity? Znacie te przedstawione w poście?